poniedziałek, 14 maja 2012

    Uroki naszej służby zdrowia. Tak jak byłem umówiony, poszedłem na spotkanie u naszej pani onkolog. Mieliśmy porozmawiać, może coś już ustalić. A jak było? Czekanie pod gabinetem, potem kilka słów na progu, przekazanie kopii wyników i krótkie" Niech pan jutro zadzwoni"...Pustka... Pal licho, że szedłem tam na nogach jak z waty, pal licho, że prawie nie spałem...Pan da , pan poczeka, pan zadzwoni...

   A Słoneczko? Dziś rano narzekała na brzuch,gardło, głowę i katar. Potem sms ze szkoły z zapytaniem co powiedziała pani doktor. I co mogłem odpowiedzieć? Dziecku które czeka na "chemio" ? Pani nie miała czasu?  
Cztery plus z anglika-jest się z czego cieszyć. Bójka chłopaków na przerwie...Jak ja bym chciał, żeby miała tylko takie radości i problemy. Teraz noc, potem próba zajęcia się pracą. I oczekiwanie na godzinę o której mam dzwonić. Dużo bym dał, żeby wiedzieć co dzieje się w umyśle Słoneczka...Jest szansa na czwórkę z chemii na koniec roku. O tym myśli. Na tym jej zależy, na czwórce z chemii- ironia losu ?















1 komentarz:

  1. Każda sekunda zwłoki, która wydaje się być wiecznością, a która dla tej drugiej strony jest tylko odcinaniem kuponów.
    Szczęśliwie jest coś, o czym śpiewał Ryszard Rynkowski. "Dach przyjaciół", pod który można się schować czyni cuda. Nie zapominajcie o tym.

    Trzymam kciuki i choć dopiero od niedawna - jestem i będę.

    OdpowiedzUsuń