środa, 16 maja 2012

Dzień kolejny. "Proszę zadzwonić jutro dziś niestety miejsc nie ma, dzieci lezą nawet na łóżkach polowych ". Sytuacja jak z Bareji...
Słoneczko poszło do fryzjera, nowa krótka fryzurka. "Przecież i tak wypadną to trzeba zaszaleć".
A jutro, znów telefon...

wtorek, 15 maja 2012

  Przygoda z służbą zdrowia trwa nadal..."O dzień dobry panie K. podam Panu numer na oddział itd", dzwonię na oddział. "Niech pan zadzwoni jutro między 9-10, to MOŻE będzie informacja czy to już jutro, czy nie". Więc Słoneczko jutro nie idzie do szkoły "na wszelki wypadek" . Krew może człowieka zalać. Wcześniej tkwiłem pół godziny w fotelu zanim byłem w stanie chwycić za telefon. Gula w gardle, drżenie rąk. A tymczasem usłyszałem klasyczne- nie wiem, może jutro, później. Jakby chodziło o wyrwanie zęba,albo wizytę u kosmetyczki.

poniedziałek, 14 maja 2012

    Uroki naszej służby zdrowia. Tak jak byłem umówiony, poszedłem na spotkanie u naszej pani onkolog. Mieliśmy porozmawiać, może coś już ustalić. A jak było? Czekanie pod gabinetem, potem kilka słów na progu, przekazanie kopii wyników i krótkie" Niech pan jutro zadzwoni"...Pustka... Pal licho, że szedłem tam na nogach jak z waty, pal licho, że prawie nie spałem...Pan da , pan poczeka, pan zadzwoni...

   A Słoneczko? Dziś rano narzekała na brzuch,gardło, głowę i katar. Potem sms ze szkoły z zapytaniem co powiedziała pani doktor. I co mogłem odpowiedzieć? Dziecku które czeka na "chemio" ? Pani nie miała czasu?  
Cztery plus z anglika-jest się z czego cieszyć. Bójka chłopaków na przerwie...Jak ja bym chciał, żeby miała tylko takie radości i problemy. Teraz noc, potem próba zajęcia się pracą. I oczekiwanie na godzinę o której mam dzwonić. Dużo bym dał, żeby wiedzieć co dzieje się w umyśle Słoneczka...Jest szansa na czwórkę z chemii na koniec roku. O tym myśli. Na tym jej zależy, na czwórce z chemii- ironia losu ?















niedziela, 13 maja 2012

Niedziela wieczór...Jutro wizyta u naszej pani onkolog. Mam dostarczyć resztę dokumentacji (ostatnie MRI, opinię profesora R.). A potem, oczekiwanie na telefon...tak jest wolne miejsce,zaczynamy...Ile osób to słyszało dotychczas? Dla ilu był to początek drogi do normalnego życia, bez "gada"?...A dla ilu... Boję się nawet myśleć, myśleć negatywnie...Może byłoby łatwiej gdyby "To" czekało mnie, a nie moje małe Słońce. Centrum świata dla ojca. Wesoła nastolatka po przejściach. Tak mocno kochająca życie jak można się tego spodziewać po 13-letniej pannie. Dwa i pół roku temu operacja, oczekiwanie na wynik histo...dobra wiadomość, stopień pierwszy WHO. I to naiwne marzenie, że to już po wszystkim. Potem rehabilitacja, walka z niedowładem prawostronnym. Szybki powrót do szkoły, do normalności. Aż do ostatniego MRI, rośnie, znów...Co nas    czeka? Ona się cieszy, dziwne? Nie-takie ma podejście,dobrze wie co może Ją czekać.Ale zawsze stara się widzieć plusy. Plusy chemii? Nauka w domu, nowe włosy-zapewne ciemniejsze i pofalowane ( Jej marzenie ). Chyba Jej jest łatwiej...

piątek, 11 maja 2012

Zawsze patrz na jasną stronę życia.

Blogowanie...Hm, nie, to nie dla mnie. Tak myślałem już od paru lat. Jednak czasem życie płata nam takie figle, że zaczynamy robić to, czego wcześniej nigdy byśmy się nie podjęli. A więc, zaczynamy!