niedziela, 13 maja 2012

Niedziela wieczór...Jutro wizyta u naszej pani onkolog. Mam dostarczyć resztę dokumentacji (ostatnie MRI, opinię profesora R.). A potem, oczekiwanie na telefon...tak jest wolne miejsce,zaczynamy...Ile osób to słyszało dotychczas? Dla ilu był to początek drogi do normalnego życia, bez "gada"?...A dla ilu... Boję się nawet myśleć, myśleć negatywnie...Może byłoby łatwiej gdyby "To" czekało mnie, a nie moje małe Słońce. Centrum świata dla ojca. Wesoła nastolatka po przejściach. Tak mocno kochająca życie jak można się tego spodziewać po 13-letniej pannie. Dwa i pół roku temu operacja, oczekiwanie na wynik histo...dobra wiadomość, stopień pierwszy WHO. I to naiwne marzenie, że to już po wszystkim. Potem rehabilitacja, walka z niedowładem prawostronnym. Szybki powrót do szkoły, do normalności. Aż do ostatniego MRI, rośnie, znów...Co nas    czeka? Ona się cieszy, dziwne? Nie-takie ma podejście,dobrze wie co może Ją czekać.Ale zawsze stara się widzieć plusy. Plusy chemii? Nauka w domu, nowe włosy-zapewne ciemniejsze i pofalowane ( Jej marzenie ). Chyba Jej jest łatwiej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz